czwartek, 11 grudnia 2014

się


przyłapuję się (na śmierci)


ten sen przeraża mnie

Dzisiaj zabrnęłam w zły zaułek mojej pamięci. 



Pamiętam uporczywy sen, który gnębił mnie od dziecka. 
Wtedy jeszcze myślałam, że to skutek uboczny tego, że sąsiad zamknął mnie na kilka godzin w piwnicy, a nie było światła. Nie bałam się, spokojnie czekałam aż ktoś zauważy wreszcie, że mnie nie ma. Nawet nie krzyczałam, nie wołałam o pomoc gdy kolejni sąsiedzi przechodzili tuż obok, drzwi, za którymi siedziałam, wracając do mieszkań. Nigdy nie umiałam prosić o nią.
To był sen tak realistyczny, że budziłam się z bólem w łydkach i podduszona, zlana potem. 
Śniłam, że schodzę do piwnicy. Wyglądała niemalże identycznie, wyłączając oświetlenie - zamiast standardowych żarówek mrok rozjaśniały pochodnie, które płonęły intensywnie. Jedną z nich dzierżyłam w dłoni. Dłoń była dłonią dorosłego, była pokaleczona, cała w bliznach, ale i świeżych jeszcze ranach, z których sączyła się krew. Dłoń wyglądała jak.. jak moja dłoń obecnie. Schodziłam w coraz gorętszy, duszny, parny i mglisty rejon. Piwnica wyglądała niemalże identycznie, niemal tak samo. Nie miała tylko wyjścia. Godzinami błądziłam przez kolejne zaułki, otwierałam drzwi, siłując się z kłódkami, które powiększały tylko ten labirynt. 
To był sen, który trwał całą noc, budziłam się otwierając jedne z tysięcy drzwi. To był sen świadomy.
Dzisiaj już go rozumiem.

środa, 10 grudnia 2014

dorosłość


Potkniętymi słowami
rozmawiamy
Myśli zaplatane
dziecięcymi sznurówkami 
oczekiwań
(ból sprawiającymi największy)
Przedwczoraj mym marzeniom zabrakło
stabilności trzeciego koła
Prozą jest to, co baśnią się jawiło